sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 1

Młode, gibkie ciało lekko wylądowało na siodełku. Dłonie umieszczanie na kierownicy instynktownie odnalazły hamulec. Pedał gazu wolno opadł. W powietrzu zawibrował ryk rozpalanego silnika. Motor wystrzelił przed siebie i już po chwili mknął po praktycznie pustych o tej porze ulicach. Do zwiększającego się turkotu silnika dołączył czysty, delikatny śmiech. Choć zdecydowanie wyrażał wolność i szczęście można w nim było dostrzec nuty irytacji, gniewu i żalu. Śmiech należał do 15-letniej dziewczyny o pięknych, długich, kasztanowych włosach, sięgających jej do tali. W jej delikatnych, niebieskich oczach płonęły wesołe ogniki rozjaśniając twarz. Miała duże pełne usta wykrzywione w zgrabnym uśmiech odsłaniającym śnieżnobiałe zęby. Była dość szczupła. Jej skóra o kolorze kakao mieniła się w blasku słońca. Widać było, że jest wysportowana. Miała na sobie opinający, czarny T-shirt i i jasne, krótkie spodenki.
Koła zachrzęściły na żwirowym podjeździe. Nina zgasił silnik i zwinnie zeskoczyła z motoru. Przed nią piętrzył się dom. Obłożony delikatną, białą kostką, z ogromnymi oknami  i pobielanymi kolumnami. Obok znajdowały się stajnie, a po drugiej stronie garaże i składy. Poszła w ich kierunku. W jednej z szop przebrała się w strój kąpielowy. Z deską pobiegła w stronę wybrzeża. Już po chwili stała na brzegu. Weszła do wody. Kiedy fale zaczęły jej się obijać o kolana położyła się i spokojnie wiosłowała rękami. Poczuła jak ogarnia ją spokój. Z gracją stanęła na desce starannie wybierając miejsca oparcia stóp. Przygotowała się do złapania kolejnej fali. Już po chwili znalazła się n jej grzbiecie. Zamknęła oczy. Wyczuwała zachowanie deski, starała się do niej dopasować. Instynktownie pochyliła się wpadając w rytm morza. Już nie była tylko człowiekiem. Była częścią deski. Zlała się z nią w jedną całość. Podświadomie dopasowywała się do otoczenia. Fala załamała się tworząc tunel. Nina krążyła po jego ścianach. Czuła przypływ adrenaliny, chciało jej się krzyczeć, śmiać. Wypłynęła i zaczęła przygotowywać się do ataku na kolejną falę, kiedy usłyszała krzyk:
- Nina! Hej!
Rozejrzała się w okół. Podpłynął do niej opalony chłopak. Miał postawną sylwetkę, jasne włosy i duże, ciemne oczy. Wyhamował deskę i zsunął się do wody. Dziewczyna zrobiła to samo.
- Hej Michael. Co tu robisz? Słyszałam, że wolisz surfować po większych falach niż te.
- Nie przyszedłem tu, aby się z tobą sprzeczać. Twój brat cię szuka po całej rezydencji.
- Dziękuję za informację. A teraz nie zabieraj mi więcej czasu.
- Na prawdę powinnaś do niego pójść. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego.
Nina złapała deskę i pobiegła z powrotem w stronę domu. Zobazyła brata wychodzącego ze stajni. Podeszła do niego krzycząc:
- Jack!
Popatrzył na nią. W oczach miał smutek, pomimo, że na ustach pojawił się uśmiech. Delikatnie objął ją ramionami.
- Nin! Dobrze, że cię widzę. Martwiłem się, gdzie jesteś. Choć do środka. Musimy porozmawiać.
Dziewczyna nie sprzeciwiła się. Ruszyli powoli w stronę domu. Weszli do sieni, a później dalej, w stronę pięknie urządzonego salonu. Jack wskazał jej jeden z foteli przy kominku. Sam zajął miejsce na przeciwko.
- Nina, nie będę owijał tego w bawełnę. Rodziców nie ma. Ich samochód znaleziono w lesie. Ktoś wybił szyby i przestrzelił koła. - z jego oczu popłynęły łzy. Nina patrzyła się na niego z niedowierzaniem. Czuła pustkę, jakby całe życie zamarło czekając na dalszy ciąg. Wiedziała, zę musi go jakoś pocieszyć. Objęła go ramieniem i mocno przycisnęła do siebie.
- Jack, oni nie są martwi. Wierzę, że możemy ich odnaleźć.
- To niemożliwe. Od rana szuka ich policja z wszystkich komisariatów na Hawajach.
- Musisz tylko w to uwierzyć. Odznaczamy się nieprzeciętną inteligencją, mamy pieniądze. Jesteśmy w stanie ich odnaleźć i to zrobimy.
Dziewczyna chwyciła torebkę i ciągnąc za sobą Jacka poszła do samochodu.