sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 2

Wpadające do celi światło odrobinę rozproszyło panujący w niej mrok. Z ciemności wyłonił się zarys człowieka siedzącego na krześle. Chociaż pozycję, w której się znajdował ciężko było nazwać siedzeniem. W łydki wbijała się lina przytwierdzając je do krzesła. Ręce miał założone z tyłu i związane na krzyż w nadgarstkach. Głowa opuszczona. Długie, brudne włosy zwieszały się dookoła twarzy w grubych strąkach. Co kilka sekund na ziemię przed jego stopami spadała kropla krwi przyczyniając się do powstania kałuży. Ubranie miał brudne. Nosił wysokie, wojskowe buty. Były w nie wpuszczone ciemne spodnie. Tors i plecy miał odsłonięte, a na skórze widać było krwawe cęgi po uderzeniach batem. Drzwi celi otworzyły się, wpuszczając trochę więcej światła. Ktoś wszedł do środka. Jego twarz skrywał mrok. Powoli podszedł do człowieka na krześle. Więzień nie poruszył się. Nieznajomy wyciągnął dłoń i zacisnął ją na jego włosach. Mocno pociągnął odginając głowę do tyłu. Światło oświetliło twarz skazańca. Wyglądał okropnie, ze złamanego nosa ciekła mu krew. Usta spierzchły i pomarszczyły się. Oczy miał zamknięte i opuchnięte z wielkimi cieniami pod spodem. Na podbródku zdążyła wyrosnąć mu krótka broda. Zapadnięte policzki nosiły ślady bicia. Brał krótkie, urywane oddechy przez usta. Postać za nim zawołała go. Nie zareagował. Istota zgięła dłoń w pięść i uderzyła w wargę. Z rozciętych st zaczęła ciec krew. Cienką strużką spłynęła po krzywiźnie wargi. Mężczyzna rozchylił odrobinę bardziej usta zlizując łapczywie posokę. Nadal nie otwierał ozu. Za nim odezwała się kobieta:
- Widzę, że już się obudziłeś. - skazaniec nie odezwał się. - Czyżbyś nie chciał rozmawiać? - chwila ciszy. - Zobacz, przyniosłam ci coś, co na pewno pomoże w rozwiązaniu twojego języka. - podeszła do więźnia i złapała go za żuchwę, wlewając mu do gardła płyn. Jednocześnie zatkała mu nos. Z trudem przełknął ciecz i nabrał duży haust powietrza. Opuścił głowę, podczas gdy postać bez słowa wyszła.

***


- Nie wierzę w to! Jak oni mogli mnie nie wpuścić! Przecież jestem dzieckiem ofiary!
- Nin, nie denerwuj się. Tylko byś tam przeszkadzała. Bardziej im pomożesz odpowiadając na pytania.
- Ale... To mam to tak po prostu zostawić? Przecież tu pracują same bezmózgi.
- Uzbrój się w cierpliwość. Robią co mogą, a śledztwo zawsze trwa trochę czasu. Na pewno powiadomią nas, jak coś ustalą. A tymczasem chodźmy do tej pizzerii na rogu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz